Jako że moda na prowadzenie zdrowego trybu życia i bycie fit
trwa w najlepsze, postanowiłam zadbać o swoją formę. Próby regularnego
chodzenia na siłownię spełzły na niczym, więc pora na trening, który wydaje się
najmniej problematyczny – bieganie. Jednak początki joggingu nie są tak proste,
jak mogłoby się wydawać.
Jak zacząć biegać?
Jeśli wydaje Wam się, że wyjdziecie z domu i po prostu
ruszycie przed siebie, to jesteście w błędzie. Brak odpowiednich butów i kilku
pomocnych gadżetów może skończyć się nie tylko zadyszką, ale i poważną
kontuzją. Dlatego zanim wyruszymy na trasę, warto wydać trochę grosza na
niezbędne „wyposażenie” biegacza. Najważniejsze jest oczywiście obuwie – bez
dobrej amortyzacji możemy nabawić się problemów ze stawami skokowymi i
kolanowymi, co skutecznie utrudni nam codzienne funkcjonowanie. Musimy uważać
również na ewentualne problemy z krążeniem. Dotyczy to szczególnie osób po 50.
roku życia oraz osób z nadwagą, nadciśnieniem czy wysokim poziomem
cholesterolu. Jeśli jesteśmy w grupie ryzyka, przebadajmy się, zanim zaczniemy
regularne treningi.
Przydatne gadżety biegacza
Choć na początku naszej przygody z bieganiem zazwyczaj
szkoda nam pieniędzy na gadżety, kilka z nich może okazać się niezastąpionych
(przynajmniej tak było w moim przypadku). Wybierzmy się do sklepu sportowego i
zwróćmy szczególną uwagę na zegarki do biegania
oraz odzież sportową. Zegarki dla biegaczy mają wiele funkcji, które ułatwią
nam trening. Nie mówiąc już o tym, że posiadanie takiego gadżetu może być dla
nas bardzo motywujące. Pulsometr, historia treningów czy GPS to tylko niektóre
z przydatnych funkcji. Bardzo ważna jest również odpowiednia bielizna i strój
do biegania. Wszystkie panie niech wezmą sobie do serca to, aby koniecznie
biegać w specjalnym sportowym staniku – nic tak nie psuje treningu jak
dyskomfort, jaki powoduje przesuwający się „zwykły” stanik. Warto pokusić się
także o specjalne skarpetki, a latem nosić na głowie czapeczkę z daszkiem.
Nie zrażajmy się początkowymi trudnościami – zadyszka, ból
mięśni czy zakwasy „dzień po” to całkowicie normalne zjawiska. Jeśli się nie
poddamy, codzienne przebiegnięcie kilku kilometrów wejdzie nam w krew i wyjdzie
na zdrowie!